Wielu z nas pewnie oczekuje odpowiedzi twierdzącej, w końcu gracze sieciowych FPS-ów nabywają „skilla” i dzięki temu zdobywają coraz większe osiągi. Cała idea e-sportu polega na takim doskonaleniu. Jednak są to bardzo zawężone umiejętności, co daje wielu osobom pole do narzekania na to jak bardzo te gry psują młodych ludzi.
Gry bawią, ale czy uczą?
Czy aby na pewno?
Richard E. Mayer, Jocelyn Parong i Kaitlin Bainbridge przedstawili analizę, w której przyjrzeli się temu, czy gry wideo pomagają rozwijać funkcje wykonawcze u studentów. Funkcje te są elementem systemu poznawczego ludzkiego mózgu. Umożliwiają dynamiczną aktywację, dezaktywację i synchronizację procesów poznawczych i dostosowanie ich działania do rozwiązywanego problemu.
Tekst jest dość obszerny, ale łatwo można wyłowić z niego kilka wniosków. Po pierwsze, nie ma przekonujących dowodów, że gry dostępne w sklepach wpływają na rozwój tych funkcji u studentów. Ponadto, bazując na analizie gier spod szyldu Lumosity (tworzonych jako gry mające rozwijać mózg) wnioskują o braku jednoznacznych dowodów na poparcie tezy o wspomaganiu pracy umysłu.
Czy pomimo pesymistycznego wydźwięku artykułu, które jawi się jako gwóźdź do trumny, jest szansa, że gry przyniosą kaganek progresu? Tym razem odpowiedź brzmi: tak!
Sami autorzy wyrażają nadzieję, że minigry i elementy tworzone na bazie założeń powiązanych z rozwojem poznawczym są w stanie wpłynąć na niektóre z tych funkcji. Koniec końców okazuje się, że niewielkie, ale widoczne dowody takiego postępu można odnaleźć we wspomnianych wcześniej strzelankach pierwszoosobowcyh. Nie podano jednak żadnych konkretnych tytułów.
Z jednej strony trzeba liczyć się z tym, że większość rozwijanych umiejętności dotyczy wąskiego środowiska gier, z drugiej, nie od razu Rzym zbudowano. Skoro autorzy są dobrej myśli, my również możemy.